Czasu na rozmyślanie było mało. Dotychczas ze wszystkich sił, zabraniał sobie myśleć o niej w tych kategoriach i było tej zasady trzymał się skuteczne. Patrzył na nią zawsze, jak na kobietę swojego życia, swoich marzeń, ale za każdym razem, gdy pojawiała się myśl o tym, że chciałby być z nią tak blisko, że bliżej już nie można, przychodziło otrzeźwienie. Jej ciało było doskonałe i stanowiło najczystsze piękno. Wiele lat zabraniał sobie myśleć o fizycznej bliskości z nią.
- Pobrudziłbym ją całym moim bagażem – myślał. – Jak moja łapa, wyglądałaby na jej boskim ciele? Przecież mój dotyk by ją obrażał. Ona – z całą swoją wyjątkowością, z delikatnością, świętym pięknem - i moja łapa…
Tego się trzymał, gdy była dla niego niedoścignionym marzeniem z górnej półki, umieszczonym w segregatorze z napisem: marzenia nierealne. Ale gdy się pojawiła, gdy zobaczył jej oczy, gdy zobaczył jej ,,chcę” w niej całej, myśl o bliskości i adorowaniu jej ciała, pojawiła się znowu.
- Moje uczucie względem niej jest ogromne i jest kompletne – myślał, racjonalizując zagadnienie. – Kocham jej oczy, usta, kocham to, co ma środku, ale też to, co mam w głowie i uwielbiam jej ciało… Wprawia mnie w stan ekscytacji i uruchamia pożądanie. Gdybym umiał w sobie to wyłączyć, byłoby prościej, ale wtedy moje uczucie byłoby niepełne. Moje uwielbienie jej jest tak ogromne, ponieważ pełne. Z wszystkim, również z męskim pragnieniem.
Poczuł delikatność jej ciała, gdy w nocy, niczym cienie, stali naprzeciw siebie. Dotknął wtedy jej ręki. – Całe życie o tym marzyłem - mówił. – Nie pytaj skąd wiedziałem.… Nie mam pojęcia. Ale dokładnie wiedziałem, że tak delikatne jest Twoje ciało. Pragnę Cię – powiedział…
To wyznanie przyszło mu łatwiej niż przypuszczał. Alkohol przykrył nieco jego dobre wychowanie. I chciał, żeby wiedziała. – Tak będzie uczciwie – pomyślał. Chciał jej powiedzieć, jak na niego działa, jak jej pragnie, ale zatrzymał się. Czasu dla siebie mieli wtedy mało.
Kilka dni później temat powrócił. Widziała, jak bardzo ją pragnie, widziała, jak bardzo na niego działa. A on był w nią zaangażowany cały sobą. Dlatego poprowadziła go w rozmowie – z największą czułością – właśnie w ten obszar. Zrobiła to genialnie. Tak, jakby potrafiła przeczytać każdą jego myśl, nawet tę, najbardziej skrywaną. Pozwoliła mu uwierzyć, że ona chce go również. Także w tej materii. To właśnie dzięki niej poczuł się mężczyzną. Bo mężczyzna jest odbiciem kobiety – jeśli ma dla kogo żyć, dla kogo oddychać, do kogo myśleć i kogo uwielbiać, jest mężczyzną.
Pragnął jej jak nikogo wcześniej i wiedział, że odtąd nie będzie chciał trzymać ręki innej kobiety, nie będzie chciał patrzeć w inne oczy i dotykać innego ciała. Tak bardzo chciał jej pokazać, jak ją uwielbia.
- Bo z Tobą będzie wszystko tak, jak trzeba – mówił. – Przy Tobie i dla Ciebie mogę i umiem schować cały mój egoizm. Tobie umiem pokazać, w szczególnych chwilach uniesienia, że to Ty jesteś najważniejsza, a nie ja. Tobie chcę pokazać Ciebie w moich oczach – całe moje uwielbienie, całą moje poddanie i oddanie. Poza tym wiem, że jeśli mógłbym być z Tobą i w Tobie, to byłoby wydarzenie. To nie byłby pusty akt sprawienia sobie przyjemności, ale akt, który będzie niósł za sobą treść. Takie dopełnienie i uzupełnienie wszystkiego, co dotychczas powiedziałem Tobie. W tym przypadku wszystko byłoby ważne – każde spojrzenie, każdy gest, każde dotknięcie. A ja – zapewniam – nie uroniłbym z tego wydarzenia ani jednego Twojego oddechu. Bo w tej szczególnej chwili każdy Twój oddech, byłby darem dla mnie. Tak, jak każde muśnięcie Twoich ust, każde dotknięcie. Każdy pocałunek Twojego boskiego ciała.
Jej piękno było święte. A pożądanie i ekscytacja uruchamiała się zawsze, gdy spojrzał w jej oczy. Wtedy też pojawiało się autentyczne wzruszenie. – Jest tak piękna, tak doskonała, że nie pozostaje nic innego, jak zachwycić się jej wszystkim - myślał. - Ma najdoskonalsze dłonie, najpiękniej skrojone przez Boga usta. I cała jej kobiecość jest najczystsza z możliwych. Obcowanie z jej ciałem wprawia mnie w euforyczny stan i zawsze reaguję na nią tak, jak mężczyzna reaguje na wyjątkowe zjawisko. Jest obiektywnie piękna, a dodatkowo za tym pięknem, kryje się treść. Przy niej wszystko znaczy – jej ciało też jest wypełnione treścią – całym jej jestestwem. Właśnie jej ciało stanowi połączenie dwóch światów: tego, co niewidoczne z tym, co można dotknąć, pocałować, polizać… To co niewidoczne dla moich oczu, znajduje wyraz w jej oczach i każdym geście: w dotknięciu ręki, w zachłannych pocałunkach. Jest piękna. Jest esencją kobiecości i ma w sobie wszystko, co kocham. Uwielbiam każdy fragment jej ciała i chcę ją lizać całą. Dokładnie całą. Chcę ją całą naznaczyć ustami, żeby nie było nawet centymetra kwadratowego, którego pocałunkiem bym nie adorował… Chcę ją. Właśnie ją… Tylko ją… I ślubuję jej wierność, oraz że jej nie opuszczę, dopóki będę oddychał.