- Taka historia??? - Kaśka nie mogła się nadziwić. - Taka historia??? - pytała po raz setny.
- Taka historia. W tym mieście. Druga taka historia w ciągu kilku miesięcy.
- Tez bym chciała coś takiego przeżyć - mówiła. - Opowiadaj...
- Co tu opowiadać... znaleźliśmy się i ta pani powiedziała, albo pomyślała, a nawet napisała, ze ona... mnie...
- Ale co „ciebie”?
- Wszystko. I zawsze.
Kaśka nie mogła w to uwierzyć. Sama mówiła, ze jest niezdolna do odczuwania uczuć wyższych i z zainteresowaniem, ale tez zdziwieniem słuchała tej historii, zawartej w kilku słowach. Możliwe, żeby nie uwierzyła, ale rok wcześniej podobna sytuacja dotknęła starego wiarusa. Wiarusa znalazł swoją panią i oba po 20. latach, ślubie, chrzcinach, wspólnych wakacjach i świętach wielkanocno-bożonarodzeniowych odnalazła wiarusa. Był zniszczony przez życie, alkohol, komorników i te wszystkie panie, które pojawiły się po niej i przed nią. Stary wiarus nie pił od 10 lat. Nie pił przez nią, bo najpierw pił przez nią. Ale się otrząsnął i przestał pic. I gdy po 10 latach niepicia wytrzeźwiał, spotkała go jego miłość. I powiedziała „chcę”.
- A jak jest u ciebie? Zachowujesz się, jak stary wiarus? - zapytała Kaśka, wspominając, jak obserwowali starego wiarusa i nie mogli się nadziwić, ze jest pijany miłością. Ze rozmawia ze swoją panią i ma wszystkie objawy pijanego.
- Ja mam inaczej. Moje uczucie jest dojrzałe i racjonalne. A moja pani najlepiej smakuje na trzezwo. Gdy przychodzi do mnie w nocy, a jej spisane w dzień słowa, wracają jak echo...
- Nie poznaje kolegi - powiedziała Kaśka. - A te inne przypadki? Zachwyty, przygody, fanki?
- Pozwalnialem już dawno.
- I co dalej?
- Nie wiem. Ale to nieważne. Moja pani przywróciła mi wiarę w zawsze. Jest zawsze. Wiec nie ma się co martwić na zapas. Skoro jest zawsze, mamy czas.
- Nie boisz się, ze się za bardzo zaangażujesz?
- Nie. Można się bać czegoś, co ma nastąpić, a nie tego, co jest...
- Taka historia - powiedziała na koniec...
Samochód ciął powietrze z dużą prędkością. Siedział z tylu, by moc do niej pisać. Od czasu do czasu uniósł głowę, by złapać precyzyjna myśl i wtedy widział swoje odbicie w szybie.
- Przecież wyglądam, jak nieudana karykatura - pomyślał. - A w zasadzie, jak nieudany eksperyment artysty: nie do końca wiedział, co chce narysować: portret czy karykaturę. I wyszło nie wiadomo co. Ani portret, ani karykatura... zupełnie do NIEJ nie pasuję, ale niech ten sen, albo ta jej pomyłka trwa. Jak najdłużej. Niech trwa zawsze...
Wyobrażał sobie, jak śpi. Jak oddycha. I jak wszyscy dookoła patrzą na nią. Jak ten człowiek zachwyca się nią, ale tego nie pokazuje, bo nie umie. Wyobrażał sobie, ze pięknie pachnie swoimi snami. I ze gdy się obudzi, pomyśli do niego. A ona zlapie tę myśl i będzie się nią delektował.
- Oddałam się od Ciebie, ale to stan przejściowy. Podróż na wschód. Powrót na zachód. Mapa przecięta dwoma liniami. Ale kompas bezbłędnie wskazuje Ciebie...